DSC_0192.JPG

No i wreszcie się udało! Tak oficjalnie skończyłam Testament Mroza! Nie było łatwo, bo ostatnio jakoś nie miałam ochoty na czytanie, ale zdecydowanie było warto! Posłuchajcie!

Znany warszawki ginekolog otrzymuje od jednej ze swoich pacjentek spadek. I to nie byle jaki, bo dom. Jak okazuje się dom z niespodzianką, ponieważ wewnątrz budynku znajduje zwłoki. Gdy zaczyna być podejrzanym o zabójstwo decyduje się na zwrócenie się do jedynej osoby, która może mu pomóc. Do Joanny Chyłki. Jednak ona musi się zmierzyć nie tylko z nowym wyzwaniem, ale i swoją przeszłością. Oraz problemem, w który się wplątuje. Okazuje się, bowiem, że sprawa reprywatyzacji warszawskich kamienic jest o wiele bardziej zagmatwana, a jej macki sięgają o wiele dalej, niż wszyscy przypuszczają.

Mróz po raz kolejny pokazał, że Chyłka to chyba jego ukochana postać. Dopracowana w 100% i pełna zadziornego charakteru, pchająca się tam gdzie jej nie chcą i będąca gotową na wszystko. Jednak powieść, a właściwie cała seria, z kryminalnej coraz bardziej zrobiła się obyczajowo-kryminalna. Czytając miałam wrażenie, że powoli przestaje się liczyć wątek morderców/oszustów/prawników a coraz bardziej zaczyna relacja Chyłka-Zordon. Co zdecydowanie mi się nie podoba. Niestety w tej relacji Chyłka staje się mniej chyłkowata, a Zordon nagle staje się ideałem mężczyzny. Nie wiem, jakie zakończenie Mróz planuje dla tych dwojga, ale ich ewentualny związek chyba popsułby całą serie. Nie bardzo do siebie pasują, a raczej po prostu nie widzę ich razem. Chyłka ze swoim charakterem nie pasuje na uczuciową partnerkę, czekającą na mężczyznę z obiadkiem. Z kolei Zordon jest dla niej zbyt miękkim i niezdecydowanym facetem. Ale o tym jak to się skończy dowiemy się dopiero, kiedy Mróz zdecyduje nam o tym powiedzieć.

Natomiast skupiając się na wątku prawniczo-kryminalnym, o znowu mam wrażenie, że Mróz przewiduje przyszłość. Sprawy reprywatyzacji warszawskich kamienic i posiadłości coraz częściej wychodzą na wierzch zatruwając życie wielu osobom. Jednak ta poruszona w Testamencie jest wyjątkowo dobrze utkaną historią, w której każda nitka jest dobrze spleciona z innymi, ale dopiero przyjrzenie się całemu splotowi pozwala dobrze ocenić całą sytuację. Jednak bardzo długo nie rozumiałam, o co w tej całej sytuacji chodzi, a wiele elementów było dla mnie nie jasnych. Nie wiem, czy to wynikało z mojej nieznajomości tematu, czy też Mróz opisał to w trochę trudniejszy sposób. Dopiero kilka ostatnich rozdziałów wyjaśniło mi sytuację, ale i tak nie do końca rozumiem kilka elementów. Nie zmienia to jednak faktu, że po raz kolejny ostatnie rozdziały wyjaśniają i zmieniają obraz całej książki. To u niego niezwykle częste i zaczyna mnie to irytować… Ale nie ze względu na to, że przewiduje zakończenie, ale dlatego, że już jestem w stanie się domyśleć, że tak będzie.

Jednak w dalszym ciągu uważam, że Testament to godny kolejny tom Chyłki. I jeśli będzie kolejny, z równym zaangażowaniem go przeczytam! Myśląc o tym bardziej zastanawiam się, czy seria z Chyłką nie jest serią o dojrzewaniu i zmienianiu się. O przeżywaniu trudności i radzeniu sobie z kolejnymi wyzwaniami, jakie stawia nam życie. Oczywiście plus wątek kryminalny 😀 Chyłka zmienia się, dojrzewa, tak jak cała jej seria!

DSC_0192.JPG

Dodaj komentarz